Jako, że zapasy kolorówek zrobiłam jesienią, to tym razem postawiłam na skromniutkie zakupy balsamów do ust. Obecnie używam serum Neutrogeny i balsamu A-DERMA, który jest rewelacyjny, ale postanowiłam spróbować jeszcze czegoś innego, tym bardziej że mam zazwyczaj suche i spierzchnięte usta i szybko przyzwyczajam się do jednego produktu.
Kupiłam Nivea Lip Butter o zapachu jagody, czy jak ktoś woli borówki ;), balsam multiregenerujący do spierzchniętych ust od AA z serii +HELP, pomadkę Oeparol z olejem z nasion wiesiołka i kompleksem OleaSheaButter (wspomnienie z lat młodzieńczych - aczkolwiek ze zmienioną formułą) oraz balsam Blistex Classic, którego pierwszą próbkę dostałam od koleżanki stomatologa i uznałam go wtedy za naprawdę świetny.