Powracam po pięciomiesięcznej
przerwie i przepraszam za tak długa nieobecność. Ten czas musiałam (bo chciałam
;) ) poświęcić przede wszystkim pisaniu mojej pracy doktorskiej :) Ale żeby nie
było, że całkowicie porzuciłam świat kosmetyków, zdążyłam przetestować dwa
balsamy z mojej poprzedniej notki >klik<,
a mianowicie: balsam Blistex Classic oraz balsam multiregenerujący do spierzchniętych ust od AA z
serii +HELP.
Moje pierwsze spotkanie z Blistexem w próbkach, jak już
wspominałam, skończyło się pianiem z zachwytu nad jego zdolnościami
pielęgnacyjnymi. Jednak, był to Blistex z dodatkiem chłodzącej i powodującej mrowienie substancji, w formie kremowej (Blistex Lip Relief) nie w sztyfcie.
Zakupiony przeze mnie Blistex Classic w sztyfcie, niestety mnie
rozczarował. Mam tendencję do bardzo spierzchniętych i popękanych ust. Kremowy
spisywał się rewelacyjnie! Natomiast ten sprawy nie udźwignął. Na pewno, już go
nie kupię. Sam w sobie ma suchą konsystencję, powoli się zużywa dzięki czemu
jest bardzo wydajny, a także nie pozostawia niemiłego filmu na ustach. Po
używaniu go kilka razy dziennie na suche od słońca usta, czułam że wysuszał je
jeszcze bardziej. Czasem do tego stopnia, że aż piekły.Na moje potrzeby zdecydowanie za słabe właściwości.
Na pomoc więc, otworzyłam balsam
multiregenerujący do spierzchniętych ust od AA z serii +HELP i… nie zawiodłam się. Jak dla mnie jest
cudowny! Został moim nieodłącznym towarzyszem, zawsze siedzącym (niczym św.
pamięci Tinkerbell u Paris Hilton) w mojej torebce :) Ma mocne działanie - po
nałożeniu na BARDZO suche usta czuć lekkie pieczenie. Momentalnie się wchłania,
nawet po nałożeniu grubej warstwy. I co ważne, momentalnie działa. Uwielbiam go
i szczerze polecam!
pozdrawiam,
Ev.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńMiałam 2 wersje "tubkowe" truskawkę i czereśnię, ale już się niestety moja skóra do nich przyzwyczaiła :(
Usuń